niedziela, 26 listopada 2017

150.

Myśli nikt mi nie zabierze. Nikt nie zabroni marzyć, wspominać, karmić się dobrymi chwilami w chwilach zwątpienia. Nikt nie odbierze mi wiary, bo wierzę w siebie i świat. Tak globalnie, tak szeroko i tak mocno, że żadna siła mnie nie powstrzyma. Głupia? Naiwna? Dziecinna? Być może. Za to cholernie szczęśliwa. A Ty? Jakie masz nałogi? Narzekanie? Marudzenie? Swój mały światek bez drzwi na zewnątrz? Bez niepohamowanego śmiechu z wygłupów znajomych? Bez łez szczęścia po zwycięstwie przyjaciela? Bez przytulenia, pocieszenia, dobrej rady, wymownego milczenia a jednak obecności? Żyję wiarą. Żyję nadzieją że każdy kolejny dzień przybliża mnie do całkowitego spełnienia. Ty żyj jak chcesz. Ale nie zdejmuj mi różowych okularów. Dzięki nim jestem. Wciąż. (obserwatorium)
Po raz kolejny przypomniał o swoim istnieniu po raz kolejny, dał znać że wciąż jest niedaleko, po raz kolejny dał mi do zrozumienia,że żałuję. Sześć lat temu kazał mi zostawić Go w spokoju zrobiłam to chociaż było trudno, potrzebowałam wielu miesięcy, żeby w pełni oddzielić grubą kreską Jego życie od mojego. Przez wiele miesięcy budowałam na nowo zaufanie do innego mężczyzny, przez wiele miesięcy miałam dystans do mężczyzny który pokochał mnie taką jaką byłam, pokochał mimo,że ja wciąż kochałam Ciebie a teraz gdy jestem szczęśliwa, kiedy mam swoje życie Ty pojawiasz się jakby nigdy nic i co raz częściej pokazujesz że popełniłeś błąd, chcesz kolegować się bez żalu i złości, już dawno to zrobiłam z chwilą kiedy pokochałam mężczyznę który był na każde moje zawołanie moje uczucia co do Ciebie wypaliły się, moja złość na Ciebie przeistoczyła się w podziękowanie, że pozwoliłeś mi poznać tak wyjątkowego faceta jakim jest P. Byliśmy wtedy dziećmi, nasza miłość była inna ale pierwsza i chociaż teraz jesteśmy obcymi sobie ludźmi, chociaz minęło tak wiele lat, chociaż kochany inne osoby Ty wciąż jesteś obecny przez chwilę ale jesteś a ja tego tak cholernie nie chce.