środa, 27 kwietnia 2016

164.

Pamiętam jak dwa lata temu zaraz po skończeniu szkoły, (dziś mija dwa lata) P. dostał propozycję abyśmy razem wyjechali do Szkocji, nie była to praca w ciemno. Wszystko mieliśmy zagwarantowane wystarczyła odpowiednia decyzja spakowanie walizek, zebranie najpotrzebniejszych rzeczy i mieliśmy możliwość rozpoczęcia startu w dorosłe życie 2 276 km od domu. Wszystko było takie "straszne" byliśmy ze sobą ponad rok, to zbyt mało mało dla kogoś kto widzi się raz w tygodniu.. aby wyjechać ze sobą tyle kilometrów i zacząć żyć razem pod jednym dachem, codziennie dzielić ze sobą wszystkie sprawy. Może gdyby to było na kilka miesięcy, ale kiedy P oznajmił mi przynajmniej rok, na krócej się nie opłaca...
Multum myśli, rok dla jednych to mało, dla mnie to tak odległy termin, przecież to 12 miesięcy z dala od rodziny, z dala od przyjaciół, od wszystkiego co do tej pory mnie otaczało.
Długo się zastanawiałam miałam czas, miałam mnóstwo myśli, szukałam tych pozytywnych i negatywnych możliwości.
Chciałam, ale te negatywne bardziej za mną przepowiadały. Wiedziałam, że święta Bożego Narodzenia spędzę w obcym kraju, w obcym miejscu i tak naprawdę z obcymi ludźmi, miałabym tylko Jego przy sobie,  druga sprawa co jeśli nam się nie uda? co jeśli się pokłócimy, jeśli no właśnie jeśli..? On miał tam brata, ja byłabym całkiem sama. Pamiętam jak codziennie wychodziłam z domu i szłam przed siebie zastanawiając się co zrobić chciałam cholernie chciałam ale ten "rok" mnie tak cholernie zrażał.
Pamiętam jak rozmawiałam z Jego bratem, jak powiedział mi że doskonale mnie rozumie, zaczął mi opowiadać jak to on czuł się obco w nowym mieście, w obcym kraju, jak spędzał Pierwsze święta po za domem, podjęliśmy decyzję nie lecimy. dziś żałuje że podjęliśmy  taką a nie inną decyzję, kto wie, może dziś bylibyśmy innymi ludźmi dostaliśmy świetną możliwość wystartowania zaraz po szkole.. było by to naszą próbą, kto wie kurde mam nadzieje, ze przetrwalibyśmy to i zdali ten egzamin w dorosłym życiu wspólnie na ocenę b dobrą. Gdybyśmy dziś dostali taką propozycję wiem, że nie zastanawiałabym się tylko pakowała walizki.

8 komentarzy:

  1. jednak nie dziwię Ci się, że miałaś tyle wątpliwości. Każdy by miał, ja takze pewnie bym nie wyleciała/Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była trudna decyzja, wszystko wydawało się takie straszne i odległe...

      Usuń
  2. Kazde działanie ma jakis cel i znaczenie, to, ze nie podjeliście wtedy takiej decyzji nie oznacza, że dziś czy jutro nie może byc lepszej okazji :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, mam nadzieję że przydazy nam się jeszcze jakoś okazja i to o wiele lepsza:)

      Usuń
  3. dlatego ja po skończeniu szkoły pakuję się i wylatuję do swojego..Życie na taką odległość to dla mnie nie życie. Niby tygodnie mijają Nam szybko, ale jednak ta tęsknota jest tak wielka, że czasami siądę i każdy powód do płaczu jest dobry. Nawet to, że widzę pary chodzące za ręce wywołuję u mnie łzy płynące po policzkach. Wiem, że będę w obcym państwie, z dala od wszystkiego, ale On się w miarę tam zaklimatyzuję, więc i mi będzie lepiej, wiadomo z dala od rodziny, od przyjaciół, ale będę miała tą najważniejszą osobę obok siebie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że podjęłas taka decyzję, i że strach przed tak wielka zmiana nie wygrał z celem jaki chcesz osiągnąć będąc bliżej ukochanego. Życzę Ci żeby wszystko poszło po Twojej myśli:)

      Usuń
  4. Ja podjęłam taką decyzję lata temu, teraz jestem już 8lat po ślubie i nie mam czego żałować :)

    OdpowiedzUsuń