czwartek, 18 lutego 2016

148.

Pamiętam, nasze pierwsze wiadomości każde były długą i tresciwą wypowiedzią, polonistka miałaby co czytać gdyby dorwała nasze telefony, albo hasła na Facebooku. Bylismy znajomymi od kilku dni, a mi wydawało się jakbyśmy znali się całą wieczność, mieliśmy mnóstwo tematów których nie było końca, ale tak naprawde nie wiedzieliśmy o sobie nic. Kurde ja nawet nie wiedziałam jak wyglada, a zaprosiłam Go na urodziny - pozwoliłam sobie wsiaść z obcą osobą do samochodu i ruszyć na te cholerne urodziny, znając się nie całe dwa tygodnie. Otwierając drzwi Jego auta wiedziałam, że mogę jeszcze się wycofać, ale nie zrobiłam tego, wtedy pierwszy raz Go zobaczyłam jak wygląda przez dwa tygodnie znałam Go tylko z charakteru którym mnie zafascynował i z wyglądu który opisywał. W rzeczywistości mogło być całkiem inaczej, ale tak nie było na miejscu kierowcy siedział ten sam chłopak ktorego znałam z opisu, nieśmiały i trochę zdenerwowany, zresztą jak ja, to było nasze pierwsze spotkania, nie tak jak sobie wyobrazalismy, w realu było całkiem inaczej trudniej rozmawiać niż w wiadomościach. Przetrwalismy wieczór bawiąc się, ale mało co ze sobą rozmawiając w sumie w ogole nie rozmawialiśmy po tym jak zapytał mnie czy "coś z tego może być"  moja odpowiedź była jasna "NIE" ostatnia piosenka, wtedy pierwszy raz po 9 miesiacach pozwoliłam się jakiemu kolwiek chłopakowi przytulić zamykając oczy do dziś pamiętam tem moment, strach, a zarazem czułość i i troskę bliskość kogoś kogo potrzebowałam od dawna. To miało być nasze pierwsze a zarazem ostatnie spotkanie tak postanowiliśmy on nie potrafił traktować mnie jak koleżankę a ja nie chciałam nic wiecej. Nie udało się wytrzymalisny pół niedzieli nie mając ze sobą kontaktu, po codziennym pisaniu przez 9-10h trudno było. Tydzień później kolejne spotkanie, i kolejne "czy jest sens iść"  pamietam jak D kazała mi iść. Zabrał mnie na spacer, pamietam jak dlugo jeszcze później rozmawialiśmy w samochodzie to znaczy on mówił ja słuchałam, słuchałam i słuchałam, tam drugi raz mnie przytulił, a ja nie wiedziałam co mam zrobić nie wiedziałam czego chcę, znałam go tak krótko,  nic nie wiedziałam, bałam sie że po raz kolejny  spale się, ale z drugiej strony czułam się z nim inaczej bezpiecznie, uwielbiałam nasze spotkania, rozmowy mimo, że spotkanie było drugie. Wracaliśmy do domu w milczeniu nie wiem co wtedy mną kierowało, ale postanowiłam spróbować mimo,  że Go nie znałam dobrze, mimo, że nie kochałam. Było między nami sporo kłótni wtedy, zamiast motyli w brzuchu i tych wszystkich zawirowań był płacz,  krzyk i ciche dni. Po nich przychodziły lepsze, ale tylko na chwilkę,  z każdym dniem docieralismy sie i przede wszystkim poznawalismy od podstaw krok po kroku, oswajał mnie ze sobą,  uczył mnie ufać jak i prosić o rade, czy pomoc. Przyzwyczajał mnie do siebie z każdym dniem, i rozkochiwał z każdym tygodniem. Mimo wielu gorszych dni były to jedne z najpiekniejszych chwil ktore bede pamiętała tak samo jak  nasz pierwszy pocałunek,nasze pierwsze wakacje, święta,  spotkanie z rodzicami, pierwszy nocleg u niego, czy rok. Dziś minął kolejny miesiąc to już 37. Za nami piękne 3 lata które zostawiły piękne wspomnienia nawet jeśli czasami przechodzilismy swój maly kryzys, mimo wszystko chciałabym czasami wrócić do tych pierwszych dni, pierwszych dotyków, tych pieknych ale czasami zakazanych.

3 komentarze:

  1. pięknie napisane..początek..jakbym czytała o sobie..

    OdpowiedzUsuń
  2. :)tak to u mnie wyglądało :) nie zawsze kolorowo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog i post ;)
    Jeśli mogę prosić o kliknięcie chociaż w jeden link, bardzo mi pomożesz;)
    http://zlota-orchidea.blogspot.com/2016/02/czesc-wszystkim-nie-byo-mnie-tu-az.html
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń