A popsuło, się już dawno z jakieś rok temu, może nie na stałe ale co jakiś czas wraca, wraca z podwójną siłą, i uderza tak mocno że najzwyczajniej w świecie nie daje rady, nie mam sił.
Wiecie co? dziś wstałam i popłynęły mi łzy- dlaczego nie wiem.. po prostu na samą myśl, że muszę iść do pracy, a tak bardzo jestem zmęczona.
Siedziałam chyba tak z 5 minut, w końcu zebrałam się i ruszyłam. Ale wiem, że zanikam, i jak czegoś nie zmienie to będzie gorzej.
Mój P. wciąż mnie pociesza, tym że z każdym dniem co raz mniej nam zostało do wyjazdu! w sumie w tym tygodniu moje urodziny, za tydzień taki luźniejszy weekend a za 3 już będziemy pierwszy dzień na wakacjach:) i to mnie postawiło na nogi.
Dziś znów 12h, jutro pewnie też..
Spoko ja też ciagle praca a zmeczenie coraz bardziej daje się we znaki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Skąd ja to znam :)
OdpowiedzUsuń