środa, 22 marca 2017

127

Ciągnie mnie do ciebie tak. [Sarsa]

"Najgorzej jest nie nadawać się do związku, a jednocześnie mieć w sobie gigantyczne pokłady miłości."

Będąc w swoim pierwszym związku, nie zwracałam na to uwagi, dopiero zaczynając "coś" z moim obecnym partnerem zaczęło mi to zaśmiecać głowę.
Często zastanawiałam się nad tym czy będę potrafiła być dla Niego wystarczająca czy będę potrafiła stworzyć z kimś związek taki pełen zaufania, szacunku i miłości czy będę potrafiła iść z kimś przez lata nie żałując że zmarnowałam najlepsze lata, czy On nie będzie tego żałował.. że postawił nas czas na jednej drodze czy będziemy potrafili ze sobą rozmawiać po iluś latach tak jak rozmawialiśmy na początku, czy będziemy mieli o czym czy będą tematy bo przecież o czym można rozmawiać będąc z kimś rok, dwa czy x. Czy będę potrafiła całować się z Nim tak, żeby nie wyśmiał mnie, czy będę potrafiła dopasować się do Niego, czy będę potrafiła pomóc mu w gorszych chwilach, czy sprawdzę się wtedy jako przyjaciółka i dziewczyna w jednym. Czy nie zawiodę go któregoś dnia, czy będę dobra tak abym kiedyś usłyszała że jestem najlepszą rzeczą jaka go spotkała w życiu, czy spodobam się Jego rodzicom, rodzeństwu, znajomym, niektóre z nich to błahostki i mogłabym wymieniać jeszcze setki takich ale nie o to chodzi.
Dziś wiem, że każdy nadaje się do kochania, wcale nie trzeba być najlepszym, najcudowniejszym, i w stu procentach takim jak nasza druga połówka nas sobie wyobraziła.
dziś wiem, że zakochując się w kimś, zakochujemy się w wyglądzie, charakterze tym "czymś" co nas ciągnie do tej osoby ale zakochujemy się również w wadach i zaletach. Bierzemy tą drugą osobę z każdą najdrobniejszą wadą, nawykiem, przyzwyczajeniem, przeszłością nie zawsze kolorową. I tylko od nas teraz zależy czy potrafimy to zaakceptować, albo czy ta osoba potrafi coś dla nas i naszego związku zmienić.
Dziś wiem, że ze swojego punktu widzenia, nie jestem dla Niego wystarczająca  ale On uważa inaczej! i właśnie to mnie motywuje do zmian, że jestem taka jaką chciał mnie ale robię wszystko aby być jeszcze lepsza, i widzę że jego to cieszy! i mi sprawia przyjemność! Nie jestem tylko wymalowaną "panienką" w miniówce i paznokciach na kilka cm, jestem też zwyczajną dziewczyna (chyba częściej) w dresie, alb za dużej bluzce, nie jestem osobą która liczy przy nim calorie bo inaczej będzie uważał Cię za żarłoka, jem dużo to na co mam ochotę, potrafię z Nim wypić piwo, albo dwa ewentualnie 4, tańczę z Nim w pokoju bo najdzie mnie na imprezę, śpiewam w aucie podczas jazdy, ćwiczę z Nim robiąc pompki, chodzę po lesie, biegam , gram w nogę Jestem dziewczyną ale i "kolegą" nie robię rzeczy tylko i wyłącznie tych aby być taką jak te wszystkie panienki z kolorowych gazet.
przez ponad cztery lata związku różnie było, były 'wzloty, i upadki" były gorsze dni, nieporozumienia, ale nigdy nie było wiadomości która mogłaby sprawić przykrość drugiej osobie, nigdy nie powiedzieliśmy sobie czegoś co mogłoby urazić drugą osobę słowa których byśmy po ostudzeniu emocji mogli żałować.
Przez cztery lata nie było zdania "żałuje, że Cię poznałam\łem. Mieliśmy moment w którym trochę się pogubiliśmy w uczuciach do siebie, co sprawiło że przeszła nam myśl o rozstaniu ale wyszliśmy z tego RAZEM;) Czy potrafimy rozmawiać po czterech latach? Potrafimy, o ważnych sprawach ale i o błahostkach, nadal potrafimy pisać godzinami jak w pierwszych miesiącach, ale są też dni kiedy potrzebujemy przerwy i są to pojedyncze wiadomości w ciągu dnia, ale to nie chodzi tylko o rozmowę, bo milczeć również można i bardzo często to robimy milczymy razem, słuchając muzyki, ciesząc się swoją obecnością.
Pamiętam nasz pierwszy pocałunek, i do dziś czasami wracamy wspomnieniami z tego "momentu" wcale takie trudne nie jest, to taki inny rodzaj rozmowy;)
Wiem jedno nie można nauczyć się wszystkiego przed, na zaś dopiero będąc z kimś uczymy się wspólnie tych wszystkich rzeczy, uczymy się na podstawie obyczajów, charakteru, bycia z tą osobą uczymy się na wspólnych problemach, pomocy, szukania rozwiązań, uczymy się wspierania, słuchania, i rozmowy, uczymy się tego kiedy trzeba odejść i pozwolić aby ta osoba przyszła do nas gdy będzie już gotowa, dopiero wtedy kiedy jesteśmy z kimś uczymy się co jest ważne i mniej ważne, dopiero będąc z kimś widzimy jak wiele potrafimy zaakceptować, i mimo że czasami mamy wątpliwości, szukamy rady u osób trzecich to wiem ile Ja i On potrafiliśmy zaakceptować wiedząc jakie konsekwencje mogą przynieść nasze choroby naszym dzieciom. I wciąż się uczymy z każdym kolejnym etapem w naszym życiu i związku, uczymy się czegoś nowego to nie jest tak, że wiemy i potrafimy wszytko już. Z każdym dniem dochodzą nowe, czy kiedyś będziemy potrafili razem ze sobą mieszkać, czy będziemy potrafili być dobrymi rodzicami, partnerami dla siebie, czy będę potrafiła gotować, spełniać się w roli żony, maki partnerki itp. Uczymy się całe życie, może nie koniecznie w szkole, ale wiem Jedno szkoła to pikuś w porównaniu z tym co czeka Cię po niej, to dopiero jest trudna nauka nauczyć się i dobrze zdać egzamin z życia na koniec!

2 komentarze: