Przychodzi
kiedyś taki czas kiedy WSZYSTKO znaczy NIC. Mogę Ci dzisiaj napisać o
wszystkim. O tym, że lubię kakao, tak najbardziej przed snem, że lubię
tulipany, kwiaty, ściany o smaku cappuccino, marzenia i ogród. Mogę Ci
napisać, jakie mam dzisiaj chmury i chociaż nieba nie widać, to sobie je
wyobrażę, jest piękne. Mogę Ci dzisiaj opisać muzykę, jakiej słucham.
Słów przewrażliwienie się na cały świat. A kiedy piosenka opada na
poduszkę, to ja też opadam. Sennie. Mogę Ci dzisiaj powiedzieć, że kiedy
się denerwuję to marszczę brwi tak słodko i sprośnie zarazem, a kiedy
krzyczę pierdolę to i gówno to tak naprawdę tylko złość, która mija za
moment. Bo wszystko przecież mija, prócz miłości, prawda? Mogę Ci dziś
opowiedzieć, że niektóre filmy to masochizm, że najbardziej na świecie
smakują mi Twoje usta, że rozgotowałam ziemniaki, bo myślę o Tobie sto
razy na sekundę. Ranisz, podcinasz skrzydła którymi chcę odlecieć z Tobą
już je prawie od ciełeś, zrosną się czy odpadną? bo razem z nimi odejdę
ja... z twojego życia na zawsze...
To co się dzieje teraz w mojej głowie to istny chaos, armagedon jeżeli miałabym to jakoś opisać.
Nie wiem, co mam myśleć, na co się szykować, ile czekać. Nie wiem nic. Za dużo słów w ciągu ostatnich 2 miesięcy, za dużo zdań zmienionych. Właśnie dziś potrzebuje przyjaciółki takiej prawdziwej, jaką miałam z 3 lata temu, dziś potrzebna jest mi rozmowa, potrzebuje bratniej duszy której będę mogła się wygadać, i wypłakać na ramieniu, której będę mogła wylać wszystko co we mnie siedzi, i czego się boje abym mogła usłyszeć "nie jesteś sama z tym" głupie "będzie dobrze"potrzebuje tego jak cholera.
Ale nie mam, nie mam od wielu miesięcy, a może i nawet roku.
Zostałam z tym wszystkim sama z wielkim chaosem i niewiedzą co dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz